Witajcie to moje pierwsze pytanie. Bardzo prosze...
potraktujcie mnie powaznie, zalezy mi na obiektywnej ocenie i pan i panow. Poznalam w pracy cudownego faceta od razu wpadlismy sobie w oko. Na poczatku tylko rozmawialismy potem wpadalam na herbate a zakonczylo sie goracym seksem ( dodam ze jest 10 lat odemnie starszy i jest po rozwodzie zeby nie bylo ). Staralismy sie ukrywac co
nas laczy, wiecie jak to jest jak sie pracuje w jednym miejscu, zaczynaja sie glupie komentarze, insynuacje itp. Przez 1,5 roku bylo super, byl zazdrosny jesli tylko rozmawialam z jakims innym mezczyzna, dzwonil, pisal smsy, zawsze powtarzal ze jestem niesamowita i ze nie traktuje mnie jak kryzys wieku sredniego. Raz dostal smsa z pogrozkami ze jak nie zakonczy tej znajomosci to dowiedza sie wszyscy w pracy ( on zajmuje wysokie stanowisko a ja nie ), nie wiemy kto to i dlaczego to zrobil, ale nawet wtedy ze mnie nie zrezygnowal. I nagle dostalam oferte lepszej pracy ale w innej firmie, nie byl zadowolony ale ulegl. I zaczelo byc gorzej, pisal ale mniej, dzwonil ale mniej, ilekroc mielismy sie spotkac jemu cos wypadalo. Ostatniego smsa dostalam na swieta z zyczeniami, a jak zapytalam czy cos sie stalo i czy
mam sie zaczac martwic powiedzial ze absolutnie nie. Ja sie boje ze jednak pomimo jego zapewnien bylam
tym kryzysem??? Moze znow zaczal dogadywac sie z byla zona a mnie nie wie jak splawic???? A moze cos innego??? Wypowiedzcie sie prosze jak odbieracie to zachowanie???? ( przepraszam za ten wywod :) )