Jak to rozwiązać?
Zacznę od tego że to dla mnie bardzo trudny temat dlatego bardzo proszę nie róbcie sobie jaj, potrzebuję waszych opinii. Jest tego trochę ale spróbuję się streścić. Sprawa dotyczy mojego małżeństwa. Od 7 lat jestem mężatką, niestety jak do mnie ostatnio dotarło niezbyt szczęśliwą. Mąż co prawda mnie nie bije, ani nie zdradza ale doskonale wychodzi mu szantaż emocjonalny. Jestem wrażliwą osóbką i on to potrafi doskonale wykorzystać. Za czasów bycia parą jak próbowałam z nim zerwać ( 3 razy ) nigdy mi się nie udało bo albo biegał z bronią po ulicy i bałam się że zrobi komuś krzywdę albo sam próbował zrobić sobie krzywdę tak czy siak wychodziło na jego. Wiem że trzeba to było zakończyć wtedy definitywnie ale ja naprawdę go lubiłam i nie chciałam jego krzywdy. Wiem że to
głupie ale to był mój pierwszy poważniejszy związek. Dawałam więc szanse aż w końcu pojawiło się dziecko ( w tym wypadku to on złapał mnie na dziecko ) wiadomo ślub, myślałam że wszystko się ułoży że go pokocham. Było nieżle wspólne spacery, wyjazdy, lubiłam spędzać czas w jego towarzystwie, oczywiście szantaże nadal się pojawiały np podczas jakiejś poważniejszej kłótni czy wymiany zdań. ale jak pojechał do Anglii miałam czas aby wszystko przeanalizować. Ja go po prostu nie kocham ale jest dziecko!!! Kiedy i on wyczuł że na coś się zanosi zaczął stosować swój ulubiony sposób....szantaż. Zaczął płakać do telefonu, najpierw że mam być z nim szczera że jak coś to sprawę załatwinmy ugodowo a zaraz potem że mnie kocha i beze mnie nie chce żyć, niby wtrąci w rozmowie że właśnie zaprzyjaźnił się z dilerem, a jakiś
tam kolega zaproponował mu kupno fajnej "giwery" a potem obiecuje że nie zrobi nic głupiego... Ja w ten sposób też długo nie pociągne. Nie chce pozbawiać dziecka ojca ale boję się że jak teraz znowu odpuszczę to już nigdy się z tego nie wyplątam. Wiem że sporo w tym mojej winy, a do tego
jeszcze nie poprawia sytuacji teściowa bo jak ona się dowie to mnie zniszczy ( mieszkamy na tym samym osiedlu ) połowa osiedla to jego znajomi...przecież nie będę chodzić kanałami...Błagam, możecie mnie objechać ale doradzcie coś, może ktoś wpadnie na jakiś pomysł. Ja już nawet rozmyślałam nad wspólną wizytą u psychiatry czy psychologa ale wątpie czy mąż pójdzie. Może ktoś był kiedyś w podobnej sytuacji i wie co zrobić!!! Proszę każda wypowiedź będzie mile widziana!!!!